Wstyd prowincjusza z marginesów świata.

Pierwszy odruch był może nie naturalny, ale zrozumiały dla kogoś na co dzień żyjącego w Polsce. Wynikał z atawistycznego instynktu, lub durnoty ogólnonarodowej. Otóż, wchodząc do hotelu pod Frankfurtem, patrząc na osobę witającą gości na frontowej recepcji, odczułam lekki dysonans poznawczy, bo myśli nie wskoczyły bezwiednie na tryb: kobieta lub mężczyzna i nie potoczyły się dalej. Ustalenia te z reguły wykonujemy poza udziałem świadomości, one niepostrzeżenie modyfikują nasz dalsze zachowania, a tu zong. System się zawiesza i temat wypływa na pierwszy plan. Uwaga koncentruje się na ustalaniu płci osoby pracującej na recepcji. Do tego, postać jest niebiała, co też staje się nagle zauważalne, bo może wpływać na proces ustalania płci. I oczywiście usilnie staram się, żeby tych myśli nie można było wyczytać z mojej twarzy, spostury, czy innych mikroruchów ciała, co prawdopodobnie tylko je uwydatnia.

Podejrzewam, że dla tej osoby nie jest to pierwsze zderza się z podobnym rozmówcą, więc ma przygotowaną strategię. Otóż, jest serdeczna, uśmiechnięta, pomocna, profesjonalna. Koncentracja umysłu wraca na tryb załatwienia spraw, po które tu przyszłam i kiedy zostaję fantastycznie obsłużona, otrzymują odpowiedzi na wszystkie pytania i wyjaśnienia do wszelkich wątpliwości, nagle zdaję sobie sprawę, że płeć osoby na recepcji jest kompletnie bez znaczenia. Nie jest mi do niczego potrzebna! Oto spotkałam barwnego człowieka, postać niejednoznaczną, intrygującą, a do tego pogodną i pomocną, skoncentrowaną na zadaniu, które ma do wykonania. I przyznam, że wtedy zrobiło mi się wstyd. W Polsce nie często osoby niebinarne wystawiane są przez pracodawców, czy instytucje na front, do pierwszego kontaktu z klientem, więc na co dzień, takich osób trzeba świadomie szukać po niszach czy rodzinie. To takie przykre. To takie… prowincjonalne. Żałosne. Dlaczego nie dajemy im normalnie żyć wśród nas? Dlaczego nie dajemy im być w pełni sobą, tak jak sobie dajemy do tego prawo? Patrząc przez ten pryzmat, jesteśmy dość podłym narodem.

I tak bardzo przyjemne było to doświadczenie, bo tak blisko nas można poczuć normalność, gdzie każdy może być sobą i wykonywać każdy zawód zgodnie ze swoimi kompetencjami, a nie uprzedzeniami „narodu” czy gier polityków. Jak bardzo chciałabym, żeby Polska również była takim krajem.